Mieczysław Aleksander Sowiński - o sobie
Dlaczego taka prezentacja?
Myślę sobie, że pisząc kilka słów o swoich pasjach stanę się Państwu bliższy, co znacząco może wpłynąć na naszą współpracę przy poszukiwaniu najlepszej lokalizacji oraz najlepszego projektu Waszego domu. Wiele się dzisiaj pisze o sobie, o swoich pasjach, o tym co nas porusza i nam się podoba. Głównie dokonuje się to na facebook’u. Nie ma mnie tam, gdyż działa się tam pod impulsem chwili, często nieprzemyślanie udostępnia zdjęcia, poglądy, opinie. Tu chciałem mieć chwilę oraz wpływ na to, tak i możliwość korekty w późniejszym czasie 🙂
Czym żyję obecnie?
Cóż, wiele jest spraw, które mnie obecnie poruszają, o których lubię słuchać, rozmawiać i nimi się zajmować. Może poukładam je według ważności, to znaczy te, które są dla mnie najważniejsze będą na początku. To nie znaczy, że im poświęcam najwięcej czasu, a raczej, że istnieje tu swoistego rodzaju gradacja, z jednych szybciej jestem gotów zrezygnować, a z innych nie.
On
W obecnych czasach to mało popularne mówić o czymś co nienamacalne i niematerialne, ale sprawa rozpoznawania Jego woli jest dla mnie ważna.
Rodzina
To przede wszystkim moja ukochana żona Asia, dar, który mi sie przytrafił, bez której nie mógłbym się normalnie rozwijać (dziękuję Ci kochanie) oraz dzieci: Przemek, Daria, Karolina, Olga i Marta. Piątka dzieci to spora liczba, wszystkie mówią do mnie „tata” choć dwoje „z krwi” a troje z serca. Ja z Asią prowadzimy osobne firmy, pomaga nam to bardzo, gdy szukamy najlepszych rozwiązań – dzielimy się spostrzeżeniami. Lubimy czas spędzać razem tym bardziej, że jego większość spędzamy w domu. Łączą nas też niektóre pasje bo wspólnie lubimy spływy kajakowe, grę w tenisa, spacery, wyprawy rowerowe. Mimo, że prawie 24h na dobę spędzamy wspólnie ze sobą, nie nudzimy się, zwłaszcza, że moja Asieńka ma tak wiele pomysłów i zapału do kolejnych wyzwań i działania.
Przyjemności
Może tu wymienię je wszystkie razem, na jednym wydechu: motocykl i sport. Nie wiem co lepsze, bo wszystko jest spoko, ale nie zawsze da się to robić. Bo na przykład biegi narciarskie w ostatnich latach mogę tylko uprawiać na Polanie Jakuszyckiej – a to już spora wyprawa. Czasem spadnie trochę śniegu i ugniatam trasy na pobliskich polach, ale nim zdążę je ugnieść, to zmienia się pogoda i śnieg topnieje. Na nasze rodzinne wyprawy na stoki narciarskie wybieram się z żoną, przyjaciółmi. Jest to bardzo lajtowa forma relaksu i czilowania na stokach. Lubię tam zwłaszcza gorącą czekoladę oraz biało-niebieskie widoki górskie.
Kitesurfing to fajny sport. Poczuć tu można moc i ogrom otaczającej nas natury. Wiatr potrafi być porywający i nieprzewidywalny w swojej mocy i to samo dotyczy morza. Fajne jest w tym wszystkim towarzystwo i spora ilość znajomości, które dzięki kitesurfing’owi się zawiera. Co prawda jest to dosyć młody sport, ale na Zatoce co roku przybywa „kajciarzy” i robi się coraz tłoczniej na wodzie.
Dużo tych pasji, ale tak jak pisałem na wstępie: z niektórych czasem rezygnuję na rzecz rodziny i innych spraw. Do kolejnych należy zaliczyć motocykl. Nie powiem, że potrafię go rozłożyć i złożyć samodzielnie, bo tak nie jest. Znam wielu kolegów, którzy to robią ze swoimi rumakami. Ja tak nie mam. Imponuje mi jego moc i przyspieszenie oraz ta swoboda ruchów – trochę może ograniczona, ale w porównaniu do samochodu, to jednak ogromnie duża.